...za nami. Czas biegnie nieubłaganie, ostatnio stwierdziłam, że im jestem starsza tym jakoś szybciej czas mi ucieka, tyle chciałabym zrobić a doba ma tylko 24 godziny a z tego coś na odpoczynek (czytaj: spanie) potrzeba. W lipcu coś tam udało mi się zrobić choć nie wiem dlaczego nie jest tego za wiele... :( tak jakoś mam, że gdy sobie coś zaplanuję a nie uda mi się z różnych powodów zrealizować, to mam wyrzuty sumienia, że zmarnowałam czas.
Też tak macie czy ja jestem inna :)
A oto co udało mi się zrobić w lipcu 2015 r.
1) oczywiście metryczka jest nr 1 w moich robótkach...
...tak było na koniec czerwca...
...a tak wygląda na koniec lipca... idzie mi w tempie żółwim, postanowiłam, że poświęce jej w sierpniu więcej czasu niż godzina dziennie, zobaczymy czy mi się uda :).
2) skończyłam serwetkę...
...i muszę przyznać, że trochę się zawiodłam... wyobrażałam sobie, że będzie większa a ona taka nie za duża, miałam zrobić 3 w tym jedną na prezent ale chyba poszukam coś o większym rozmiarze bo na stole czy ławie to ona zniknie.
3) coś poczytałam choć strasznie mało :(
...i strasznie nad tym ubolewam... po prostu jest mi wstyd, że tylko jedna książka :(
4) skończyłam spódniczkę...
...a reszta szyciowych zaległości leży i czeka na zlitowanie, lato minie a ja znowu zostanę z rozpoczętymi letnimi ubraniami...
5) a tak poza moim marudzeniem i narzekaniem było jeszcze malinowo-jagodowo-wiśniowo-porzeczkowo-różano...
Pozdrawiam serdecznie z uśmiechem :)
Małgosia W.
Ładne robótki :)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci blog Pani Swojego Czasu - ona nauczyła mnie ustawiac priorytety - robię to, co lubię bez wyrzutów sumienia :)
Muszę koniecznie zapoznać się z tym blogiem... dziękuję :)
UsuńJa czy mam czas czy go nie mam i tak nie zrobię tego co sobie założyłam... Planuję teraz to zmienić, o ironio, kiedy czasu jeszcze mniej :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń