20.09.2015r. niedziela...
...rozpoczynamy tygodniowy pobyt na Majorce w miejscowości Cala D'or.
Samolot wystartował planowo o 20:05...
na miejscu wylądowaliśmy o 22:20. Lotnisko w Palmie zaskoczyło nas wielkością. Do tej pory byliśmy przyzwyczajeni do lotnisk podobnych do wrocławskiego lub trochę większych, a tu taka niespodzianka. Od wyjścia z samolotu do odebrania bagaży szliśmy chyba z 10 minut, miałam wrażenie, że bagaże są po drugiej stronie lotniska. Dobrze, że leciał z nami rezydent z Itaki i znał lotnisko więc obyło się bez stresu.
Do hotelu dojechaliśmy na godzinę pierwszą w nocy.
Mieliśmy zarezerwowany apartament czyli sypialnia i pokój z aneksem kuchennym.
Pokój skromy ale nie oczekiwałam nie wiadomo czego, hotel ma tylko 3*, a w końcu przyjechaliśmy odpocząć i pozwiedzać a nie siedzieć w pokoju. To co najważniejsze było, pani sprzątała codziennie, ręczniki też codziennie świeże, woda w kranie i łóżko wygodne :).
Hotel położony w południowo-wschodniej części wyspy, w miejscowości Cala D'or.
Przy hotelu znajduje się marina Cala D'or, która dodaje uroku.
Hotel to niewysokie budynki położone na rozległym terenie. W recepcji dostaliśmy mapę abyśmy wiedzieli jak się poruszać i gdzie co jest.
(widok na marinę z kawiarni hotelowej)
(widok na restaurację hotelową)
(widok na marinę w drodze na plażę)
(widok na marinę w drodze na plażę)
(widok na marinę w drodze na plażę i miasteczka)
Mieliśmy wykupione all inclusive czyli pełne wyżywienie: śniadanie 8:00-10:00; obiad 13:00-15:00; kolacja 19:00-22:00 i oczywiście posiłki i napoje między posiłkami w wyznaczonych barach hotelowych.
21.09.2015 r. poniedziałek rozpoczęliśmy od zwiedzania miasteczka, zorientowania się gdzie są plaże a po południu na 17:25 było zaplanowane spotkanie z panią Ewą - rezydentką.
Cala D'or posiada cztery plaże, tak więc każdy znajdzie tą, która mu najbardziej odpowiada.
Plaże są nie duże, to raczej takie zatoczki z piaskiem ale urokliwe i czyściutkie.
Cala D'or to białe miasteczko, gdyż wszystkie budynki pomalowane są na biało. Spacerując uliczkami odnajdujemy klimat typowo turystycznej miejscowości, mnóstwo sklepików i jeszcze więcej barów, które zaczynają ożywać wieczorami.
(widok na marinę z hotelu)
I tak minął nam pierwszy dzień na Majorce.
Miło było zatrzymać się, patrzeć na oświetloną marinę i przez moment o niczym nie myśleć, cieszyć się chwilą... i oby trwała jak najdłużej...
Pozdrawiam - Małgosia W.
Takie podróże już nie dla mnie...
OdpowiedzUsuń