Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 17 września 2015

WIELICZKA...

...każdy zna, każdy słyszał, nie każdy był... 07 września 2015 r. będąc na comiesięcznej wizycie w szpitalu w Krakowie postanowiłam z mężem zwiedzić okolicę i tak padło na Wieliczkę.
No nie tak od razu, pierwsze plany były spływ Dunajcem ale pogoda nam nie dopisała, poza tym ze szpitala wyszłam ok. 13-tej zanim dojedziemy do flisaków będzie 15-ta, nie wiadomo czy zbierze się grupa 10 osób aby tratwa odpłynęła. Po namyśle...  to co robimy?... padło - WIELICZKA.
Ja jeszcze nie byłam, mój mąż kiedyś jako dziecko.
Z Krakowa do Wieliczki nie jest daleko, zakup biletów i czekanie aż zbierze się grupa 30 osób, inaczej przewodnik nie rusza, chwilkę to trwało. Rozdano urządzenia z słuchawką i ruszamy korytarzami z soli których jest ok. 3 km i tu muszę przyznać się do gapiostwa, kupując bilety (cena 55 zł osoba dorosła), nie wykupiliśmy znaczka aby można było fotografować, jednym słowem GAPA ze mnie a nie potrafię tak na bezczelnego bo i tacy byli.



 Trasa turystyczna, miała trwać ok. 3 godziny, było znacznie krócej. Najpierw trzeba pokonać 380 schodów w dół aby zobaczyć  wykute w soli komory (warto założyć wygodne buty), 

(zdjęcie - internet)

niesamowite podziemne jeziora, 

 (zdjęcie - internet)

solne rzeźby i to wszystko 135 metrów pod ziemią.

 (zdjęcie - internet)

 Na szlaku zwiedza się ponad 20 komór, w tym najpiękniejszą Kaplicę św. Kingi. Kaplica zrobiła na mnie największe wrażenie, przepiękna i nie do uwierzenia, że wszystko z soli, w tym miejscu bardzo, bardzo żałowałam, że nie mogę zrobić zdjęcia.

 (zdjęcie - internet)
 (zdjęcie - internet)
(zdjęcie - internet)
Temperatura pod ziemią wynosi między 14o - 16o C.

 (zdjęcie - moje, tu już można użyć aparatu)
Można zorganizować wesele lub inne przyjęcie, sala przepiękna, nie wiem jak z terminami i ceną? :))

 (zdjęcie - moje, tu już można użyć aparatu)

Na koniec zwiedzania postanowiliśmy zjeść obiad w podziemnej karczmie, a był to bryzol (? - bardzo dobry, choć muszę poszukać przepisu bo pierwszy raz spotkałam się z taką nazwą kotleta), ziemniaki, surówka z buraczków i sałatka z soczewicą (bardzo dobra, muszę wypróbować kiedyś do obiadu - oczywiście pochwalę się przepisem).



 Na powierzchnię wyjeżdża się windą, było trochę ciasno, upchani jak śledzie i po ciemku. Ale nie narzekałam bo chyba bym nie dała radę po tylu schodach wspiąć się na górę.
Oczywiście pamiątki, jak z każdej podróży małej i dużej to:
- kubek




- magnes na lodówkę


Myślę, że jeszcze kiedyś powtórzę tą wycieczkę ale już z aparatem w roli głównej.
Na pewno wiele z Was podziwiało już kopalnię soli a kto nie był ten może kiedyś zajrzy w jej progi. Dla nas jest to kolejna kropka na mapie zaznaczona jako tu byliśmy. Prawda jest taka, że gdyby nie wizyty w szpitalu krakowskim to do Wieliczki chyba bym nie dotarła, dalej byłaby w planach podrużniczych, tak więc należy szukać pozytywnej strony życia we wszystkim :). 

Pozdrawiam - Małgosia W.


2 komentarze:

  1. Nie byłam, ale już widzę, że nie będę. Cena zabójcza jak dla mnie... trasa nie do przejścia - 3 godzin na nogach nie wytrzymam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że cena za wysoka, ale jak już się zdecydowaliśmy i dotarliśmy na miejsce to niech będzie ... w połowie trasy jest chwila na odsapnięcie, można kupić sobie np. kawę... Pozdrawiam

      Usuń