Łączna liczba wyświetleń

środa, 18 listopada 2015

KRAKÓW & SZPITAL

KRAKÓW piekne miasto a mi kojarzyć się będzie niestety ze szpitalem uniwersyteckim i oddziałem otolaryngologii.


Od ponad roku jestem tam comiesięcznym gościem, a bywały i dłuższe pobyty tj. dwa tygodnie we wrześniu 2014 r. i dwa tygodnie w listopadzie 2014 r.
Niestety odwiedziny te nie należą do tych miłych bo związane są z konsultacjami u profesora w szpitalu... i tak też zaczął mi się listopad 2015 r.
 2 listopada wyznaczona kolejna wizyta, pojechałam, myślałam, szybko się uwinę i do parku (blisko szpitala) na spacer bo pogoda piękna, nasza polska złota jesień, taka jaką lubię i na tym się skończyły moje plany. Konsultacje odbyły się szybko, bo jak nigdy byłam tylko ja, ale profesor stwierdził, że niestety farmakologicznie to już się nie da nic zrobić, trzeba operować i wyznaczył termin przyjęcia do szpitala. 22 listopad (niedziela) mam się wstawić na oddziale i trzeci raz wpadam w ręce ze skalpelem profesora.
Ale żeby nie było, że tylko narzekam udało mi się parę razy pospacerować po KRAKOWIE i uwiecznić GO i siebie na zdjęciach.





Zdjęcia z 13 października 2014 r. 
Pierwsza wizyta poszpitalna po pierwszej operacji. Pojechałam pełna nadzieii a usłyszałam wyrok:
 - jest nowotwór, operujemy jak najszybciej bo Pani ma bombę w głowie!!! - słowa Profesora.
Szok, zwątpienie, niedowierzanie, żal dlaczego ja. Cały mój światopogląd zmienił się o 360 stopni, to co było ważne nagle znikło, zaczęłam inaczej myśleć. Nie jest dla mnie ważne co będzie jutro a tylko tu i teraz. To że mam cudowne wnuki, kochającego męża, fajnego syna i synową. To że jesteśmy ze sobą, chwalę sobie każdy dzień. 



Zdjęcia robione 23.03.2015 r. jedna z kolejnych wizyt na oddziale.

Pomino comiesięcznych wizyt niestety nie zawsze była możliwość pospacerowania i zwiedzania, a to pogoda nie dopisała, a to byłam sama i bałam się wyruszać w miasto i wtedy "zwiedzam" :) galerię krakowską i idę sobie na kawę z własnymi myślami :) i przyglądam się ludziom, pośpiechowi anonimowych przechodniów.









Zdjęcia z 27.04.2015 r. kolejna z wizyt.

Musiało mnie życie dobrze kopnąć w cztery litery abym spojrzała na nie troszkę inaczej. Zaczęłam żyć spokojniej, bez przejmowania się co to będzie. Nic nie będzie, co ma być to będzie, nie zmienię niczego choć bym chciała. Wierzę w przeznaczenie :)

Jedyne co mi pozostało ze starego nawyku to planowanie choć te plany to raczej marzenia do spełnienia i tym żyję MARZENIAMI.

 Pozdrawiam - Małgosia W.

6 komentarzy:

  1. Zdrowiej kochana, trzymam kciuki !

    OdpowiedzUsuń
  2. Małgosiu. Trzymam mocno kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też zweryfikowałam swoje życie i myślenie ze względu na chorobę... nie taką co prawda, ale przewlekłą, nieuleczalną i postępującą... Najważniejsze to myśleć optymistycznie i żyć tym, co przynosi każdy dzień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się myśleć tylko dobrze... Dziękuję :)

      Usuń