Łączna liczba wyświetleń

sobota, 22 kwietnia 2017

NIEUDANA WYCIECZKA - SAMO ŻYCIE

Tak, tak... planowanie, marzenia jak to będzie ładnie i kolorowo i nic z tego nie wyszło czyli samo życie, ale od początku. W lutym zaplanowaliśmy sobie wycieczkę do OGRODU TULIPANÓW Keukenhof  jako rozpoczęcie naszych małych podróży. 


Termin wyjazdu 21-23.04.2017 r., zaplanowane, zapłacone i doczekaliśmy się.
Tak prezentował się program wycieczki:

 Ramowy program wyjazdu:
I dzień: wyjazd autokarem w godzinach wieczornych; nocny przejazd przez Polskę i Niemcy do Holandii.
II dzień: przyjazd do Keukenhof – niesamowitego ogrodu, jednej z największych atrakcji Holandii, gdzie podziwiać można ponad 7 milionów tulipanów wszelkich odmian; przejazd do Amsterdamu i spacer po mieście z przewodnikiem: Plac Leidentarg kwiatowyPlac Dam z Pałacem Królewskim  oraz legendarne centrum Amsterdamu z dzielnicą czerwonych latarni; czas wolny dla uczestników na zakup pamiątek; wyjazd powrotny o godz. 22.00; przejazd nocny do Polski.
III dzień: przyjazd do poszczególnych miejscowości wg rozkładu jazdy.

Trochę męczący ale dla chcącego nic trudnego, w końcu niedziele mamy do odpoczynku. Nadszedł dzień wyjazdu i tu zaczęły się schody, miano nas poinformować telefonicznie o miejscu wyjazdu i o której godzinie. Niestety brak informacji zmusił mnie aby pofatygować się  osobiście do biura w dniu wyjazdu i dopytać o interesujące mnie informację, otrzymałam odpowiedź, że 21-wsza wyruszamy z parkingu GOKiS, ok, wszystko jasne. 21:00 jesteśmy już w autokarze i z kilkuminutowym opóźnieniem wyruszamy, kierunek HOLANDIA :). Radość trwała dokładnie 50 minut gdy nasz autokar zjechał na parking. Powód AWARIA, no cóż zdarza się :). Naprawa miała trwać 15 minut, Panowie Kierowcy stukali, pukali i po półtora godzinnej przerwie wyruszamy dalej. Miałam obawy jak tu jechać autokarem naprawianym na parkingu, no ale cóż, może to tylko mała awaria i dalej sobie pojedziemy. Oj, ja naiwna, po dwóch minutach autokar znalazł się na pasie awaryjnym autostrady. Znowu pukanie, stukanie i informacja, że niestety nie możemy dalej kontynuować naszej wycieczki, zostanie podstawiony nowy autokar i  POWRÓT DO DOMU. Godzina 2:30 jestem we własnym łóżku zamiast w drodze do HOLANDII :). Moje rozgoryczenie nie ma granic, ja rozumiem, że psują się pojazdy, samoloty, pociągi ale czy nie można było podstawić nowego autobusu zaraz gdy tylko zepsuł się ten którym jechaliśmy i kontynuować wycieczkę. Według mnie jest to brak organizacji ze strony biura. Owszem zaproponowali nam zwrot kosztów lub nowy termin wyjazdu, ale czy będzie on nam pasował i czy ja jeszczę chcę z tym biurem mieć cokolwiek do czynienia. Nie wiem jaką decyzję podejmiemy, w poniedziałek się wyjaśni, mamy przyjść do biura i ustalić szczegóły :(.
Dziś oglądam tulipany we własnym ogródku, szkoda tylko, że zimno i nie wszystkie jeszcze rozkwitły ale zobaczcie sami, udało mi się zrobić zdjęcia akurat gdy wyszło słoneczko...












Pozdrawiam - Małgosia W.

piątek, 21 kwietnia 2017

WYBUCHOWE PUDEŁKO...

...czyli exploding box, nie wiem jaka jest poprawna nazwa ale pudełko spodobało mi się na tyle, że postanowiłam je zrobić. Okazja nadarzyła się w święta, mieliśmy uroczystość - CHRZCINY KUBUSIA. Nie powiem, że było łatwo z tym pudełkiem ale to moje pierwsze, a wiadomo początki są trudne. Naszukałam się wszystkich potrzebnych mi materiałów i na ostatnią chwilę udało się skończyć, a teraz się pochwalę co stworzyłam i muszę nieskromnie przyznać, że jestem zadowolona. A oto jak prezentuje się PAMIĄTKA CHRZTU ŚWIĘTEGO wykonana od a do z przeze mnie z małą pomocą męża...


...a tak wygląda w środku i na zewnątrz .














Pewnie popełniłam wiele błędów ale to mój pierwszy raz i mam nadzieję, że jeżeli ktoś je zauważy to mi o nich powie i następne pudełko będzie lepsze :).


Pozdrawiam gorąco z Kubusiem
Małgosia W.

sobota, 15 kwietnia 2017

ŻYCZENIA WIELKANOCNE



Kochani życzę Wam
Zdrowych, Pogodnych Świąt Wielkanocnych,
przepełnionych wiarą, nadzieją i miłością.
Radosnego, wiosennego nastroju,
serdecznych spotkań w gronie rodziny i wśród przyjaciół
oraz wesołego "Alleluja".
Małgosia W.

środa, 12 kwietnia 2017

STARA PUSZKA I JEANS

Tak, tak skoro mam nową maszynę to wypada zrobić porządek w "przydasiach" szyciowych. Zastanawiałam się jak sobie zorganizować wszystkie bardziej lub mniej potrzebne rzeczy do szycia i przyszedł mi do głowy pomysł z wykorzystaniem puszek po mleku, które stoją i czekają na wyrzucenie. Postanowiłam je ocalić i dać im drugie życie.



Starych spodni nigdy nie wyrzucam, bo nigdy nie wiadomo co mi wpadnie do głowy i na co się przydadzą. Tak było i tym razem postanowiłam zaprzyjaźnić się z maszyną i na pierwszy ogień poszło ubranko na puszkę. Puszkę przeznaczyłam na gumki, które mam wrzucone w różnych pudełkach, woreczkach itp. itd. Ale od początku...


...stare nogawki od jeansów wyciełam na rozmiar puszki...


...brzegi obrębiłam ściegiem overlokowym :) super sprawa...



...doszyłam koronkę dla upiększenia ubranka...


...i aby było wiadomo co znajduje się w puszcze wyhaftowałam, ściegiem xxx napis GUMKI...



...i gotowe. 


Gumki znalazły swoje miejsce na półce, a teraz czas pomyśleć o drugiej puszcze, która już czeka a jej mieszkańcami będą - TASIEMKI I TAŚMY.


Pozdrawiam - Małgosia W.

wtorek, 11 kwietnia 2017

METRYCZKA (22)

Dziś znowu z jednodniowym opóźnieniem pokazuję marne postępy w metryczce a żeby tego było mało to zagubiłam gdzieś tydzień. Żyłam w nieświadomości iż do świąt mamy jeszcze dwa tygodnie. Na spokojnie planowałam sobie zakupy świąteczne i inne przygotowania, gdy spojrzałam w kalendarz przeżyłam SZOK, nie mogłam uwierzyć, że święta mamy już za parę dni. A zatem pokazuję tych parę krzyżyków które przybyły i najwyższa pora brać się już na poważnie za świąteczną listę zakupową...
...a tak wyglądała metryczka tydzień temu...


...a taki wygląd ma dziś...


Postanowiłam, że do końca maja muszę skończyć metryczkę, zobaczymy czy mi się uda.
Pozdrawiam - Małgosia W.

niedziela, 9 kwietnia 2017

PREZENT...

...urodzinowy, który dostałam sprawił mi wielką radość i zarazem zaskoczenie. Muszę się koniecznie z Wami podzielić tą radością :). Tajemnicą nie było, że od paru lat chciałam sobie kupić nową maszynę gdyż stara już powoli odmawiała posłuszeństwa. Powinnam była się domyślić iż takie szczęście mnie spotka w urodziny bo ostatnio gdy wspominałam o nowej maszynie lub przeglądałam strony z maszynami to skutecznie odciągano mnie od tego pomysłu, a ja zgodnie przytakiwałam, że stara jeszcze daje radę a są inne priorytety do kupienia, więc tym większe było moje zaskoczenie gdy rozpakowałam prezent.



Stary Łucznik pamięta jeszcze czasy PRL-u, ma tylko ścieg prosty i zygzak, oczywiście można ustawić wielkości ściegu ale bez szaleństwa. Narzekać na niego nie mogę, szyła na nim moja mama, która potrafiła wyczarować z materiału przecudne kreacje a ja dzięki Niej mogłam mieć ciekawsze ubrania niż te które oferowały sklepy. Swoją pierwszą spódnicę uszyłam na wspomnianym Łuczniku i tak się z nim zaprzyjaźniłam do dziś. 


Ostatnimi czasy trochę nerwów przy nim straciłam bo już nie szył tak jakbym chciała i coraz mniej siadałam do niego, ale czego ja się mogę spodziewać po wiekowej maszynie, która oprócz oleju i czyszczenia nigdy nie była naprawiana. Czas abym go odstawiła na emeryturę. Nie wyrzucę go, nie oddam nikomu i niech sobie odpoczywa i przygląda się nowej.


Nowa dumnie puszy pióra i zobaczymy co potrafi, ma więcej ściegów i stopek, oczywiście też większe możliwości. Najbardziej cieszę się ze ściegu overlokowego, tego najbardziej mi było potrzeba a samego overloka kupować nie będę bo nie szyję zawodowo.
A oto nowa maszyna z możliwościami...


...większymi niż stara i zobaczymy czy się z nią zaprzyjaźnię i trochę więcej będę szyć.


Pierwsze proszte szycie za mną i muszę powiedzieć, że nie jest źle. Na początek poszły proste ściegi, zygzak i overlok. Zobaczymy czy wykorzystam w pełni maszynę z jej ściegami i wszystkimi stopkami które dostałam w komplecie.


Cieszę się jak dziecko ale cóż w końcu na tym polega życie aby się cieszyć z małych rzeczy.
Pozdrawiam - Małgosia W.

środa, 5 kwietnia 2017

GDY ZOSTAJĄ ZIEMNIAKI...

...z obiadu, zdarza mi się je odsmażać na drugi dzień, robić kopytka lub kluski śląskie a wszystko zależy czy mam sos lub coś innego trzeba dorobić i oczywiście czas. Tak zdarzyło się po tej niedzieli, ziemniaków ugotowało się za dużo, marchewka z groszkiem też została i cóż z tym zrobić,szkoda wyrzucić. Przypomniałam sobie o kotletach ziemniaczanych o których pisałam TU ale dziś poszłam na łatwiznę i ich nie faszerowałam a zrobiłam małe kotleciki. Do ziemniaków dodałam jajko i mąkę ziemniaczaną...


...wymieszałam dokładnie na jednolitą masę...


...uformowałam kotleciki i na patelnię...


...jak widać wyszło ich 7 szt. akurat na jeden obiad.


U mnie propozycja podania  z jajkiem sadzonym oraz marchewka z groszkiem na ciepło.


Obiad zrobiony i nic się nie zmarnowało.
Ciekawa jestem jakie Wy macie sposoby na wykorzystanie ziemniaków, makaronu, ryżu itp. jedzenia aby nie było nudno i aby nie wyrzucać.
Pozdrawiam - Małgosia W.