Łączna liczba wyświetleń

środa, 28 czerwca 2017

BLUZKA Z DŻERSEJU

Burda 7/2009 a w niej bluzka, która mnie urzekła. Tak mi się spodobała, że kupiłam gazetkę z myślą, że kiedyś sobie ją uszyję.


To kiedyś trwało bardzo długo :) w końcu się doczekała. Zakupiłam materiał...


...i do roboty. Muszę się przyznać iż bardzo się bałam tego szycia, gdyż z dżerseju nic do tej pory nie szyłam.


Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Materiał jak widzicie bezpieczny, bez wzorków abym się gdzieś nie pogubiła.


Wykroje porobione...


...czas skroić i pozszywać. Proste - proste, ale mi zajęło to troszkę czasu. W Burdzie bluzka zaznaczona jest jedną kropeczką, czyli łatwa, ale jak się ma małe doświadczenie a mówiąc szczerze prawie wcale, to kilka dni musiałam poświęcić aby się nią cieszyć.


Największą trudność sprawiły mi troczki, tak, tak, troczki.


Przewinięcie z lewej na prawą - masakra, tunelik cieniutki i weź tu człowieku wywiń.


Za pomocą druta dałam radę, przez godzinę się siłowałam :).



Bluzka skończona. Oczywiście miarę pobrałam, wg tabeli Burdy wybrałam rozmiar a okazała się troszkę większa niż bym chciała, niż być powinna, ale co tam jest moja.




Według tego samego wykroju można uszyć sukienkę, ale chyba się nie skuszę, choć szycie z dżerseju nie jest takie straszne.
Pozdrawiam - Małgosia W.

poniedziałek, 26 czerwca 2017

KALENDARZ ADWENTOWY

Pewnie wyda Wam się śmieszne, wakacje się zaczęły a ja wyskakuję z KALENDARZEM ADWENTOWYM ale w 2016 roku za późno pomyślałam aby taki sobie wyszyć :).


Miałam mocne postanowienie, że oprócz metryczki dla Jakuba będę jeszcze wyszywać KALENDARZ ADWENTOWY. Niestety tak to jest z postanowieniemi, że postanowienia sobie a życie sobie i nie postawiłam ani jednego xxx aż do dziś. Metryczka była dla mnie najważniejsza i to ją chciałam skończyć w pierwszej kolejności, ale dziś mogę się pochwalić pierwszymi xxx przy kalendarzu.


Nie ma tego za wiele, ale do grudnia jest jeszcze pół roku (jak to brzmi - masa czasu)  i mam nadzieję, że uda mi się skończyć przed listopadem bo czekają mnie jeszcze woreczki do uszycia a 01.12.2017 r. powinien cieszyć oczy i sprawiać radość :).


A zatem zaczynam nową pracę bardziej kolorową :).


Pozdrawiam - Małgosia W.

sobota, 24 czerwca 2017

SKUBANIEC

Skubaniec, ciasto które chyba wszyscy znają. U mnie gości na stole właśnie w okresie letnim gdy zbieram owoce  z własnego ogródka, choć nie mam ich jeszcze za wiele.


Zaczynam zbierać maliny, poziomki, agrest ale dziś pokusiłam się na czarną porzeczkę. Jeszcze dużo ma owoców niedojrzałych, ale troszkę na ciasto jest. No właśnie, troszkę, bo na całą blachę za mało ale dodałam truskawki, niestety kupne :)



Oto przepis, może komuś się przyda :)

2,5 szkl. mąki pszennej
1 kostka margaryny (u mnie "Kasia")
3 żółtka
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
troszkę kwaśnej śmietany (ja dałam łyżeczkę)
cukier - niekoniecznie

Wszystkie składniki ugnieść razem aż powstanie gładkie ciasto.

Połowę ciasta schłodzić w lodówce.
Pozostałą część wyłożyć na blaszce, następnie wyłożyć owoce...



...na owoce wykładamy pianę ubitą z 3 białek z cukrem (tu wg uznania i smaku)...


...a na wierzchu ścieramy na tarce lub skubiemy schłodzone ciasto.




Gotowe. Wkładamy do piekarnika. U mnie piekło się 40 minut.


Można posypać cukrem pudrem.


Smacznego :)
Pozdrawiam i życzę cudownego weekendu
Małgosia W.

środa, 21 czerwca 2017

MAMY LATO :)

Tak, tak mamy lato. Uwielbiam tą porę roku, przede wszystkim za słońce, które gdy świeci to chce mi się żyć i mam mnóstwo energii. Zresztą nie tylko ja, zwłaszcza dzieci, które już od rana prosiły o rozłożenie basenu...



...radość bezcenna. Lato to też czas truskawek na które czekam cały rok, bo te pierwsze są najlepsze...




Oczywiście na obiad naleśniki z truskawkami.



Ogórki małosolne, które są tylko teraz...



...i one zawsze kojarzą mi się z wakacjami spędzonymi u babci na wsi. Długie, ciepłe wieczory, sady pełne owoców i młode warzywa.


Jednym słowem LATO to moja ulubiona pora roku.
Pozdrawiam - Małgosia W.

poniedziałek, 19 czerwca 2017

METRYCZKA (30) - KONIEC

Tak, to dziś skończyłam metryczkę Kuby, a szczerze mówiąc dziś tylko wyszyłam napisy bo skończyłam ją przed urlopem. Na urlop nie wzięłam nic do tzw. dziubania, moje oczy a właściwie oko musi troszkę odpocząć ale dziś już usiadłam i metryczka skończona, teraz się suszy wyprana i jeszcze w tym tygodniu będę chciała oddać ją do oprawy.
A tak oto wygląda skończona...


...mam nadzieję, że będzie się dobrze prezentować wśród metryczek Zuzi i Jasia, na pewno się pochwalę :).
Tak mam już trzy, które zawisną obok siebie.
Super :)

Pozdrawiam - Małgosia W.


sobota, 17 czerwca 2017

POWRÓT DO DOMU

17.06.2017 sobota

Czas wyjechać. Jeszcze ostatni raz spacer na plażę przez las...



...ostatnie spojrzenie na morze...


...dziś bardzo, bardzo pochmurne i wietrzne...


...najgorsza pogoda od tygodnia...


...ostatnie spojrzenie na nasz domek nr 11 i ruszamy - kierunek DOM.
Wczoraj mieliśmy plany wyjechać między 16-tą a 17-tą ale rano nam się odmieniło, przy pochmurnej pogodzie nie ma co siedzieć.


Po drodze przystanek na obiad, tradycyjny polski mielony w sosie z ziemniaczkami i surówkami.


Jechało się całkiem spokojnie, choć chwilami roboty drogowe, większy ruch oraz opady deszczu utrudniały jazdę. Do domu dojechaliśmy szczęśliwie i stwierdzam, że wszędzie dobrze ale w domu najlepiej.
Polskie morze odwiedzimy pewnie za rok, chociaż kto wie?

Pozdrawiam z domciu - Małgosia W.



piątek, 16 czerwca 2017

OSTATNI DZIEŃ

16.06.2017 r. piątek

Wszystko co dobre i miłe szybko się kończy, dziś niestety jest ostatni dzień naszego pobytu nad morzem w Międzywodziu. Jutro wracamy do domu.
Dzisiejszy dzień z rana obudził nas słoneczkiem ale i wiaterkiem...


...do morza weszli miłośnicy sportów morskich...


...a my spokojnie z książkami na leżakach. Tak miło było do godziny 14-tej, gdy ciemne chmury wygoniły nas do domu i pogroziły deszczem.


Popadało trochę, odświeżyło powietrze i ok. 16-tej można było usadowić się z książką w słoneczku na tarasie.


Na kolację, ostatnia nadmorska rybka.


Niestety zachodu słońca nie będzie bo znowu pada. Urok urlopu nad polskim morzem, raz słońce raz deszcz, ale nie ma co narzekać nie było tak źle. Dawno tak nic nie robiłam, aż mi dziwnie :) odpoczęłam, oj, odpoczęłam i fizycznie i psychicznie, tego mi było trzeba. 
Od poniedziałku szara codzienność.
Pozdrawiam - Małgosia W.