Łączna liczba wyświetleń

środa, 29 sierpnia 2018

PIERWSZY RAZ :)

Taki dziwny tytuł dzisiejszego wpisu a chodzi tu o POMIDORY, które mam w swoim maleńkim ogródku pierwszy raz :). 


Tak, tak, jak dziwnie to brzmi ale  pierwszy raz odkąd mamy dom udało się nam wychodować własne POMIDORKI. 


Kilka razy sadziliśmy krzaczki ale nic z tego nie wyszło i już myślałam, że nie dla mnie POMIDORY  z własnego ogródka a tu proszę taka niespodzianka. 


Na wiosnę kupiliśmy tak na próbę, trzy maleńkie krzaczki  różnego gatunku (szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia).


Postanowiliśmy z mężem, że spróbujemy ostatni raz, jak nie uda się nam wychodować to znaczy, że nie dla nas własne POMIDORY,  ale udało się i wszyscy się cieszymy. 



Dzieci najbardziej z tych maleńkich, śliwkowych. Śliwek na drzewie nie ma ale pomidory śliwkowe są :).


Dzieciaczki uwielbiają zrywać te maleństwa prosto z krzaka i od razu zjadają, czasami nie zdążę umyć :) ale takie najlepsze :).



Pamiętam jak rodzice kupili działkę a ja jako nastolatka powiedziałam, że mnie działka nie interesuje, bo się na tym nie znam. Oj, dziś myślę inaczej, jak to wszystko się zmienia i nigdy nie mów nigdy.


Pomidorki z serkiem wiejskim - uwielbiamy wszyscy :).

W przyszłym roku zasadzę więcej krzaków :).

Pozdrawiam - Małgosia W.

środa, 15 sierpnia 2018

MAŁY HAFCIK

Ostatnimy czasy bardzo mało haftuję ale żeby nie było, że nic nie robię to pokażę dziś Wam malutki hafcik, który został umieszczony na zakładce. 


Powstał on z myślą o Dorotce która prowadzi bloga http://rekoczynydoroty.blogspot.com/. Zakładka jest już u Dorotki tak więc może wyjść na światło dzienne i przedstawić się Wam :).


Foto na golasa czyli jak powstawała...


Przepraszam za jakość zdjęć ale robione były w ostatniej chwili :) ale ważne, że są.
Mam nadzieję, że posłuży Dorotce długo, długo... :)

Pozdrawiam gorąco - Małgosia W.

niedziela, 5 sierpnia 2018

MIAŁO BYĆ PLAŻOWANIE :)

Dziś tj. 05.08.2018 r. wybraliśmy się nad ZALEW w STAREJ MORAWIE i jakież było moje zdziwienie gdy po drodze zaczęło robić się coraz ciemniej. Przecież to złośliwość losu, cały tydzień gorąc, duchota, temperatura powyżej 30 stopni a jak w niedzielę plany na leniuchowanie to deszcz.



Tego to ja się dzisiaj nie spodziewałam, rano szybkie śniadanie, pakowanie na plażę i w drogę. Odpoczynek z książką i kawą mrożoną w ręce - takie były plany. Jeszcze miałam cichą nadzieję, że gdy dojedziemy to się rozpogodzi :) niestety, gdy dojechaliśmy to padało :(. 


Stwierdziłam, że jak już dojechaliśmy to chociaż zobaczymy co tracimy i będziemy wiedzieć na przyszłość czy warto jechać godzinę i czterdzieści minut. Parasol na szczęście mieliśmy w samochodzie czyli spacer po obiekcie.


Muszę przyznać, że pomimo deszczu było całkiem przyjemnie. 


Nad zalewem jest wszystko co potrzeba tj. plaża, brodzik dla dzieci, kąpielisko, molo, pomosty, wieża widokowa, 


toalety, kawiarnia, plac zabaw, RATOWNICY, pole namiotowe czyli nawet na dłużej można się tu zatrzymać. Wędkarze też tu znajdą cichy zakątek aby posiedzieć z wędką.


Dziś weszliśmy bezpłatnie (myślę, że pogoda nam to umożliwiła) ale w sezonie wstęp kosztuje:
osoby dorosłe - 6 zł a dzieci od 4 roku życia i młodzież do 18 roku życia - 4 zł.


Kto nie chce lub nie lubi leżeć może wypożyczyć sobie rower wodny lub kajak czyli każdy znajdzie coś dla siebie.


Wybierając się na wycieczki zawsze mamy plan B tj. gdyby coś poszło inaczej niż nasze plany. Dziś też tak było... planem B była wędrówka po pobliskich górach ale nie w deszczu... planu C już nie mieliśmy.


Siedząc w samochodzie i patrząc na spływające krople deszczu postanowiliśmy, że wracamy i zobaczymy co po drodze się wydarzy. Czyli carpe diem:) i chwyciliśmy, dotarliśmy do Kłodzka :) i tu miła niespodzianka bo wyszło słoneczko :)


Po drodze mijaliśmy JASKINIĘ NIEDŹWIEDZIA ale z tego co wiem, to trzeba wcześniej rezerwować i być odpowiednio ubranym...


...a ja na letniaka w końcu miała być plaża :).


Idąc do Rynku trafiliśmy na most Św. Jana zbudowany w stylu gotyckim a swoim wyglądem przypominający praski most Karola...


...tylko takich tłumów jak w Pradze nie ma i spokojnie można przejść.

 Najpierw most podziwialiśmy od strony rzeki Młynówki a następnie po schodach weszliśmy aby podziwiać go z bliska. 


Przepiękne figury przedstawiające świętych oraz figura Jezusa robią wrażenie. 

To miejsce trzeba koniecznie odwiedzić.
Most Św. Jana to piękna wizytówka miasta.


Zrobiło się cieplutko i dla ochłody - sorbet i dalej spacer po mieście.


Jeszcze po drodze obiad we włoskiej restauracji czyli ravioli ze szpinakiem i sosem gorgonzola i powrót do domu bo od jutra szara codzienność czyli praca :). 


Podsumowując nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, nie było plaży i leniuchowania za to był spacer i po drodze do domu piękne widoki. 
Do Kłodzka jeszcze kiedyś zawitamy ale na dłuższy spacer :). 

Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia 
Małgosia W.


  • 6Osoby dorosłe - 6,00 zł
  • Dzieci i młodzież do 18 roku życia - 4,00 zł
  • Wejścia grupowe (grupa licząca min 15 osób) - 20 % zniżki od ceny podstawowej biletu

sobota, 4 sierpnia 2018

ZNOWU BRZOSKWINIOWO :)

Tak jak przypuszczałam po wczorajszych bułeczkach ani śladu :) aby dziś było coś dobrego na popołudnie to upiekłam BABECZKI Z BRZOSKWINIAMI.



Babeczki robi się szybciutko, chyba dłużej się pieką. Z przepisu wyszło mi 27 apetycznych babeczek,  bardzo polecam… oto przepis:

BABECZKI Z BRZOSKWINIAMI

potrzebujemy: 

200g mąki pszennej
100g mąki pszennej pełnoziarnistej
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
1 płaska łyżeczka sody
1 jajko
250g jogurtu naturalnego
80ml oleju
100g cukru
 
1 opakowanie cukru waniliowego
350g brzoskwiń
Wymieszać razem obie mąki, proszek do pieczenia i sodę. 
W drugiej misce wymieszać jogurt, jajko, olej, cukier, cukier waniliowy i aromat śmietankowy. 
Brzoskwinie obrać i pokroić na kawałeczki.
Do mąki wlać mokre składniki i krótko wymieszać aby składniki się połączyły a następnie wsypać brzoskwinie, wszystko delikatnie wymieszać



Ciasto przełożyć do formy na muffinki wyłożonej papierowymi foremkami lub wysmarowanej masłem i posypanej mąką. 


Piec w temperaturze 200 stopni C przez 25 minut, najlepiej sprawdzić patyczkiem.


Babeczki są pyszne i mięciutkie a brzoskwinie dodają wilgotności, trudno się im oprzeć i coś mi się zdaję, że długo nie postoją bo ledwie uchowałam je do zdjęcia.


Smacznego i miłej soboty oraz niedzieli życzę 

Pozdrawiam - Małgosia W.

piątek, 3 sierpnia 2018

BUŁECZKI DROŻDŻOWE Z BRZOSKWINIAMI

Ostatnimi czasy piekę ciasto w piątek aby już od soboty poczuć, że mam wolny weekend :). W ogrodzie na drzewie zostały jeszcze ostatnie brzoskwinie a w lodówce leżały sobie drożdże i czekały na odpowiednią chwilę i oto nadarzyła się, postanowiłam, że zrobię 

BUŁECZKI DROŻDŻOWE Z BRZOSKWINIAMI :).


Bułeczki są mięciutkie, pachnące a co najważniejsze można je wyrabiać mikserem, jest wtedy szybciej. Bułeczki można zrobić z każdymi owocami na które tylko mamy ochotę.

 przepis na  CIASTO DROŻDŻOWE



30 dag mąki pszennej tortowej (ja dałam pół na pół z mąką pełnoziarnistą)
2,5 dag drożdży
10 dag cukru
1 jajko
5 dag miękkiego masła
1/2 szklanki mleka
szczypta soli
świeże brzoskwinie (u mnie z ogordu 8 szt.)


Wykonanie:
Przygotować rozczyń: drożdże pokruszyć, dodać 1 łyżkę cukru, 1 łyżkę mąki i wlać 1/4 szklanki ciepłego mleka, dokładnie wymieszać, przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na 10 minut. 
 
Gdy rozczyn będzie już wyrośnięty do miski wsypujemy mąkę przesianą przez sitko. Wsypać resztę cukru, dodać szczyptę soli, jajko, miękkie masło i wyrośnięte drożdże. Zacząć wyrabiać ciasto, dodając resztę letniego mleka i dalej wyrabiać, aż ciasto będzie odchodziło od ręki. Przygotowane ciasto lekko oprószyć mąką, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę. 
 
Po wyrośnięciu ciasto szybko zagnieść i uformować okrągłe bułeczki (podczas formowania ręce oprószyć mąką, aby ciasto nie kleiło się do rąk). U mnie wyszło 16 sztuk. Bułeczki ułożyć na blaszce z piekarnika wyłożonej papierem do pieczenia. Przykryć ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia jeszcze 15 minut.  Gdy bułeczki ładnie wyrosną, w każdej robimy wgłębienie i staramy się aby w tym miejscu ciasto było cienkie (ja robiłam spodem szklanki), następnie we wgłębienie układamy owoce. Do każdej bułeczki dałam 1/2 brzoskwini, następnie posypałam cukrem, można udekorować je kruszonką będą jeszcze lepsze. 
 



Tak przygotowane bułeczki wstawić do nagrzanego piekarnika do 200 stopni C piec przez 35 minut, wyjąć gdy będą ładnie zarumienione. 
Gotowe teraz tylko robić kawę, złapać dobrą książkę i w taki upadł ułożyć się na leżaku i odpoczywać :)


Zapraszam do wypróbowania przepisu, bo drożdżówki są przepyszne, rozeszły się szybciutko i w sobotę chyba będę musiała piec ciasto aby było coś dobrego jeszcze w niedzielę.


Na zdjęcie załapał się mój hibiskus :) życzę miłego weekendu i dużo odpoczynku 
Pozdrawiam gorąco - Małgosia W.

środa, 1 sierpnia 2018

LIPIEC W OGRODZIE

Strasznie szybko minął lipiec, może dlatego, że był bardzo intensywny, zabiegany. W pracy urlopy czyli ktoś wypoczywa, ktoś musi pracować :) nie narzekam bo we wrześniu ja będę wypoczywać ;) a ktoś będzie pracował. W domu też więcej pracy a właściwie w ogrodzie i dziś chciałam Wam pokazać kawałeczek mojego ogródka i pochwalić się tym co udało nam się wychodować.


Numer jeden to brzoskwinia, w tamtym roku zmarzła i nie miała owoców, za to w tym roku pokazała na co ją stać....


...tak bardzo obrodziła, że gałęzie zaczęły się jej łamać i bidulkę musieliśmy podpierać.


Obdarowałam owocami wszystkich w okolicy i w pracy. 



Postanowiłam, że zrobię przetwory na zimę aby się nic nie zmarnowało...


...i tu muszę się Wam przyznać, że z brzoskwiń to ja nigdy nic nie robiłam, mowa tu o przetworach - oczywiście :). 


Poszłam na tzw. żywioł i obrane, wypestkowane brzoskwinie znalazły swój domek w słoikach zasypane cukrem i zagotowane. 




Pierwszą myślą było zrobić dżemy, nawet zaczęłam ale puściły tyle soku, że chyba miesiąc musiałabym je smażyć aby odparować nadmiar. 





Po dwudniowym smażenu odlałam sok do butelek, też się przyda, a usmażone owoce do słoików.



Pomoc w kuchni - bezcenna...



Jak widać na załączonym zdjęciu Zuza obiera ze skórki a Jaś sprawdza czy dobre...


...ale cukier do słoika już wsypywał jak należy.



Ogródek mam maleńki i za dużo nie poszaleję, ale trzy krzaczki pomidorków się zmieściły...


...i tym bardziej jestem zadowolona bo pierwszy raz owocują.



Kilka razy próbowaliśmy i nic nam nie wychodziło, nie wiem gdzie robiliśmy błąd,  że nie mamy zielonego pojęcia o ogrodnictwie wyszystko robimy na tzw. czuja. 


Dobrze, że jest dostęp do odpowiednich gazet, informacje, blogi w internecie i programy z poradami w telewizji np. rok w ogrodzie :0) taka ze mnie ogrodniczka. 


Były jeszcze maliny i wiśnie ale taka gapa jestem, że nie zrobiłam zdjęcia... oj, muszę się poprawić :)


Kwiatuszki też się znajdą i cieszą oko, jeżówki rosną sobie w ogrodzie i choć czasami mnie korci aby zerwać je do wazonu to szkoda mi i zostawiam je na rabacie.



W te upalne dni dzieci chętnie spędzają czas w ogrodzie gdzie jest trochę cienia.


Uwielbiam patrzeć na swoje Wnuki wspominając beztroskie wakacje u Babci na wsi...


...gdzie cały dzień siedziałam pod jabłonką i czytałam książki, szydełkowałam i bawiłam się z kuzynkami, szkoda, że wtedy nie robiło się tak dużo zdjęć, niestety inne czasy :).  Dziś tylko wspomnienia...:)


Pozdrawiam z upalnego Dolnego Śląska godzina 11:00 a już 29 stopni C
Małgosia W.