Taki dziwny tytuł dzisiejszego wpisu a chodzi tu o POMIDORY, które mam w swoim maleńkim ogródku pierwszy raz :).
Tak, tak, jak dziwnie to brzmi ale pierwszy raz odkąd mamy dom udało się nam wychodować własne POMIDORKI.
Kilka razy sadziliśmy krzaczki ale nic z tego nie wyszło i już myślałam, że nie dla mnie POMIDORY z własnego ogródka a tu proszę taka niespodzianka.
Na wiosnę kupiliśmy tak na próbę, trzy maleńkie krzaczki różnego gatunku (szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia).
Postanowiliśmy z mężem, że spróbujemy ostatni raz, jak nie uda się nam wychodować to znaczy, że nie dla nas własne POMIDORY, ale udało się i wszyscy się cieszymy.
Dzieci najbardziej z tych maleńkich, śliwkowych. Śliwek na drzewie nie ma ale pomidory śliwkowe są :).
Dzieciaczki uwielbiają zrywać te maleństwa prosto z krzaka i od razu zjadają, czasami nie zdążę umyć :) ale takie najlepsze :).
Pamiętam jak rodzice kupili działkę a ja jako nastolatka powiedziałam, że mnie działka nie interesuje, bo się na tym nie znam. Oj, dziś myślę inaczej, jak to wszystko się zmienia i nigdy nie mów nigdy.
Pomidorki z serkiem wiejskim - uwielbiamy wszyscy :).
W przyszłym roku zasadzę więcej krzaków :).
Pozdrawiam - Małgosia W.