Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 30 września 2018

BURACZKI W SŁOIKU

Na koniec września pobawiłam się jeszcze w przetwory. 


Jakiś czas temu robiłam buraczki z papryką na zimę, później zapomniałam o tym przepisie mimo iż bardzo dobre. Porządkując stare przepisy wypadła mi katka z przepisem na nie, jakby się upominała aby się nią zainteresować, ot taka magia i stwierdziłam czemu nie :), choć przetworów robię już dużo mniej niż kiedyś to chętnie w piwnicy je zobaczę. I dziś tak na koniec września podzielę się z Wami tym przepisem, myślę, że nie jest za późno aby spróbować je zrobić i mieć gotową surówkę na obiad.

POTRZEBUJEMY

6 kg buraków surowych
10 szt. cebul
10 szt. dużych papryk
1 szkl. oleju
1 szkl. octu 10%
1 szkl. cukru
2 łyżki soli
pieprz (do smaku)


Buraki gotujemy, obieramy...


...i ścieramy na dużych oczkach.


Jak mamy pomocnika to praca idzie szybciej i pewnie będą bardziej smakować :), pomoc bezcenna :).


Cebulę, paprykę kroimy w kostkę lub jak kto lubi. Łączymy z buraczkami i dodajemy olej, ocet, cukier, sól, pieprz, mieszamy i pozostawiamy na chwilkę aż puści sok. Gotujemy godzinę w słoikach, ja zrobiłam troszkę na odwrót. Gotowałam w garnku i gorące wkładałam do słoików, zakręcałam na gorąco, stawiałam na pokrywce a odwracam jak ostygną i gotowe.


Teraz tylko cieszyć się gotową surówką a dziś jest ten dzień gdy nie pomyślałam o surówce do obiadu i taki zapas w piwnicy jest zbawieniem, po sklepach biegać nie będę w niedzielę bo mi się najzwyczajniej w świcie nie chce, łatwiej jest zejść do piwnicy :).

Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli - Małgosia W.





piątek, 21 września 2018

NA KONIEC LATA...

Lato się kończy, a pogoda taka piękna, nie czuć nadchodzącej jesieni, no może ranki troszkę chłodniejsze. My jeszcze na urlopie choć w domu, ale te ostatnie dni postanowiliśmy wykorzystać i spędzić  w GÓRACH STOŁOWYCH. 

20.09.2018 r.
 godzina 12:00

Wspinaczkę swą zaczęliśmy od wsi Karłów (12 km od Kudowy Zdrój) na Strzeliniec Wielki (919 m n.p.m.). 


Uwaga!!!! 
Będzie dużo zdjęć, ale inaczej się nie da. Przepiękne widoki, aż dech zapiera i wszystko chcielibyśmy zachować choćby na zdjęciu bo w pamięci na pewno...


Trasa zróżnicowana, raz spokojnie...


raz trochę trudniej...



czasami bardzo ciasno...



a czasami prawie, że na czworakach...


 

...chwilka odpoczynku na złapanie oddechu...


...i dalej między skałkami... 


...momentami ślisko i dobrze, że łańcuchy przy ścianach...






Na szczycie działa schronisko, przy którym znajduje się jeden z punktów widokowych. 





Za schroniskiem zaczyna się płatny odcinek zwiedzania, obejmujący labirynt na wierzchołku Szczelińca. Bilet normalny to koszt 10 zł od osoby.






 



 

W dół idzie się łatwiej i szybciej...



...same schody, skałki  i przepiękne krajobrazy...


...udało się... dałam radę i jestem z siebie dumna bo początek był trudny i myślałam, że się poddam i zawrócę...

 wyjście - godzina 14:05 . 

Bardzo polecam taką wycieczkę.  Spacerując labiryntem wśród skał można zapomnieć choć przez te dwie godziny o kłopotach dnia codziennego. Odstresować się choć na chwilkę. Muszę przyznać, że pomysłodawcą wczorajszej wycieczki był mój mąż bo ja oczywiście miałam bardziej przyzniemne sprawy typu pranie, sprzątanie, prasowanie, przetwory itp. jestem mu wdzięczna, że mnie namówił i ostatnie dni urlopu poczułam się jak na wakacjach. Oczywiście po zejściu był obiadek...


...i szarlotka...


...nie zapomnieliśmy o pamiątkowym magnesie...


...i oczywiście kawusia :) czyli kalorie spalone kalorie nadrobione :)


Pozdrawiam bardzo serdecznie - Małgosia W.