w robótkach podgoniłam troszkę metryczkę dla Jasia, przez jakiś czas leżała odłogiem i czekała na zlitowanie się, ale jak tak sobie policzyłam moje tempo to mnie grudzień zastanie... :( no ale nic to aby skończyć i się nie poddać... :)
tak się prezentuje na koniec kwietnia... to dopiero jedna czwarta...
następna odsłona za miesiąc, zobaczymy ile uda mi się postawić krzyżyków :)
żeby nie było, że tylko krzyżyki, musiałabym nie być sobą, łapki mnie swędzą i chciałabym wszystko na raz a wiem, że tak się nie da i efekt jest taki, że dużo rozpoczętych robótek leży i się do mnie uśmiecha... ale skończyłam dla Jasia bezrękawnik... teraz tylko pozszywać, wykończyć pod szyjką i na chłodniejsze wiosenne i letnie dni jak znalazł...
a na koniec pochwalę się materiałami jakie zakupiłam i mam zamiar w końcu przeprosić się z maszyną do szycia... a co z nich uszyję to w następnych wpisać... :)
Pozdrawiam gorąco - Małgosia W. - miłego dnia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz