Łączna liczba wyświetleń

sobota, 31 sierpnia 2019

WEDDING MEMORY - HANDS (2)

No i mamy koniec sierpnia, a jak ostatni dzień miesiąca to pokażę ile przybyło xxx w mojej pracy hafciarskiej.


Przyznam się, że liczyłam na więcej postawionych xxx, ale sierpień miałam bardzo pracowity i niestety musiałam troszkę mniej czasu poświęcić radości w stawianiu krzyżyków.


Tak było na koniec lipca a poniżej zdjęcia z postępów sierpniowych :).





Pozdrawiam i życzę miłego weekendu - Małgosia W.

środa, 28 sierpnia 2019

RUDAWY JANOWICKIE


 Koniec wakacji, pogoda dopisuje, szkoda siedzieć w domu. Siedzieć na kocu wśród tłumów ludzi przy basenie też mi się nie uśmiechało. Wybór padł na spacer z kijkami po RUDAWACH JANOWICKICH, wśród zieleni. 


Rudawy Janowickie to pasmo górskie położone we wschodniej części Sudetów Zachodnich, zajmujące powierzchnię prawie 90 km². Po wojnie do roku 1947 nosiły nazwę Góry Łomnickie. Na północy, od Gór Kaczawskich, oddziela je przełomowa dolina Bobru. (info. Wikipedia)


Wyruszyliśmy spokojnie spod schroniska "SZWAJCARKA" , które zostało wybudowane w 1823 r. w stylu Tyrolskim i całe jest drewniane. Więcej o schronisku TU.
Kijki w ręce i udaliśmy się w kierunku wzgórza SOKOLIK. 


Uwielbiam takie spacery, las, cisza, 
 - dzień dobry :) z mijającymi nas turystami, i to jest super, że się nie znamy a mimo wszystko, uśmiechamy się do siebie i witamy :). 


Tu każdy wybierze trasę odpowiednią dla siebie, jest gdzie spacerować :) i oddychać świeżym powietrzem.




Oprócz tras turystycznych są też skały po których chętni na wspinaczkę próbują swoich sił :),...

 

...ja tylko podziwiałam jak sprytnie chłopaki się wspinają.



 Na szczyt prowadzą żelazne schody, 


niestety nie dla mnie, ale mój mąż i owszem wszedł schodkami na platformę widokową a oto panorama z góry na piękne SUDETY :)

 

 W RUDAWY JANOWICKIE jeszcze  wrócimy, bo jak na niedzielny spacer to za wiele nie zwiedzimy, ale mamy tak niedaleko, że można podzielić tą przyjemność na kilka spacerów. :) np. kolorowe jeziorka i wielka kopa - jeszcze przed nami :)


 Cieszę się, że mieszkamy tak niedaleko okolic, gdzie można się wyciszyć, pomyśleć, odpocząć aktywnie, pobyć ze sobą, idąc obok siebie z własnymi myślami - uwielbiam taki czas :).


Pozdrawiam serdecznie - Małgosia W.


niedziela, 18 sierpnia 2019

25 BOLESŁAWIECKIE ŚWIĘTO CERAMIKI

Od kilku lat planowaliśmy odwiedzić Bolesławiec w dniach święta ceramiki. 


W tym roku wypadało ono od 14 - 18.08.2019 r. i tak w sobotę 17.08.2019 r. w końcu spełniliśmy nasze plany i zajechaliśmy do Bolesławca. 



Jak Bolesławiec to ceramika, nasza piękna i się nie zawiodłam. 



Mnóstwo straganów z ceramiką, że tylko wzdychałam i wszystko mi się podobało, wszystko chciałabym kupić i cieszyć się tymi cudeńkami, wybór naprawdę trudny, do wyboru do koloru :).



Ludzi oczywiście dużo, bardzo dużo ale nie ma się co dziwić, Bolesławiec znany jest ze swoich wyrobów i przyciąga jak magnes. Na święcie ceramiki bierze udział ponad stu wystawców - producentów tych cudeniek.


Klasyczna ceramika czyli zastawa stołowa zachwyca, ale wrażenie robi też ceramika współczesna czy tzw. fantastyka, postacie baśniowe. Gratuluję pomysłu i zdolności... :)




Ceramika, ceramiką ale i dla dzieci zostały zorganizowane warsztaty, mogły się nauczyć lepić garnki z gliny na kole garncarskim. 



Świetną zabawą dla małych i dużych i tych bardzo dużych było tzw. glina show czyli pobrudzenie się od stóp do głów gliną, muszę przyznać, że ludziska wyglądali jak prawdziwe postacie gliniane. 


Wchodząc na jarmark przemierzamy alejki z giełdą staroci, którą też uwielbiam. Już dziś wiem, że w przyszłym roku z pewnością zagoszczę w Bolesławcu, ale bardziej przygotowana na atrakcje, które chcę zobaczyć. 


Po wczorajszej wizycie postanowiłam wrócić do Bolesławca, tak po prostu, na spacer, aby zwiedzić to miasto na spokojnie, bez tłumów ludzi. 


Może uda się wejść do fabryki porcelany, spokojnie zrobić zakup :) bez kolejek :).


Obiad i kawa oczywiście na ceramice z Bolesławca :)





A do domu z nami przyjechały...


...Anioły, kolorowy mój a biały Zuza kupiła mamie. Biały Anioł też miał być w kapeluszu ale znim obeszłyśmy wszystkie stragany i stwierdziłyśmy, że wracamy po te figurki które pierwsze wpadły nam w oko to białego Anioła w kapeluszu już nie było i to jest przykład, że jak się podoba to trzeba kupować a nie zastanawiać się :(.


Zuzannie spodobał się ptaszek, który po napełnieniu wodą i dmuchaniu w ogonek wydaje piekne dźwięki udające śpiew ptaka.



A ja oczywiście musiałam przywieźć sobie magnes, a że uwielbiam motyle to taki kolorowy z ceramiki musiał być mój :). Tylko tyle bo ja oczywiście niezdecydowana jestem. 


Na powyższym zdjęciu przedstawiam czajniczek z podgrzewaczem i miskę nad którą się zastanawiałam czy kupić, strasznie mi się spodobały ale tyle tego wszystkiego było, że w końcu nie kupiłam, stwierdziłam, że i tak tu kiedyś przyjadę to się na spokojnie zastanowię co chcę... tak to już ze mną jest, jak mam za duży wybór to po prostu głupieję. Później oczywiście żałuję, ale na szczęście do Bolesławca nie mamy daleko a przynajmniej w przyszłym roku będę już wiedziała co chcę :) i będzie okazja być tu jeszcze raz :).


Pozdrawiam - Małgosia W.


niedziela, 11 sierpnia 2019

PIECZARKI NA SZYBKO i FRANCUSKIE CIASTECZKA

Syn wyjeżdżając na wakacje przyniósł mi wszystko ze swojej lodówki aby się nie zmarnowało i tak zostałam szczęśliwą posiadaczką sześciu dość dużych pieczarek.


Na sos pieczarkowy nie miałam ochoty i trochę mało, a tak na prawdę to zwyczajnie nie chciało mi sie robić, więc padło na faszerowane pieczarki :). 


Pieczarki mają to do siebie, że smakują ze wszystkim czym je nafaszerujemy, próbowałam z mięsem drobiowym a dziś w roli vege. W lodówce tylko papryka, cebula, ser żółty i to wystarczyło aby powstała przystawka przed obiadem. 


Takie danie na szybko z tzw. byle czego a całkiem dobre.... polecam.
W sobotę pracowałam i nie miałam już siły aby po pracy jeszcze piec ciasto. Ale coś do niedzielnej kawy musi być, tak to już u mnie jest, piekła babcia, piekła mama i ja jakoś tak w niedzielę muszę mieć ciasto aby było miło. Podczas zakupów, kupuję gotowe ciasto francuskie tak aby było w lodówce i tym razem się przydało. W ogrodzie na drzewie brzoskwinie...


...więc 10 minut przygotowania, 15 minut w piekarniku i gotwe ciasteczka francuskie :). 


Niby nic a uśmiech z twarzy nie schodzi i kawa lepiej smakuje :).
Jak widać na zdjęciu ciasteczka jeszcze ciepłe znikały z talerza, do zdjęcia kilka tylko się uchowało, ale to cieszy, znaczy, że smakują i że doceniają domownicy moje starania :).

Życzę miłej niedzieli i nadchodzącego tygodnia
Pozdrawiam - Małgosia W.