...każdy zna, każdy słyszał, nie każdy był... 07 września 2015 r. będąc na comiesięcznej wizycie w
szpitalu w Krakowie postanowiłam z mężem zwiedzić okolicę i tak padło na
Wieliczkę.
No nie tak od razu, pierwsze plany były spływ Dunajcem ale pogoda
nam nie dopisała, poza tym ze szpitala wyszłam ok. 13-tej zanim dojedziemy do flisaków
będzie 15-ta, nie wiadomo czy zbierze się grupa 10 osób aby tratwa odpłynęła.
Po namyśle... to co robimy?... padło -
WIELICZKA.
Ja jeszcze nie byłam, mój mąż kiedyś jako dziecko.
Z Krakowa do Wieliczki nie jest daleko, zakup biletów i
czekanie aż zbierze się grupa 30 osób, inaczej przewodnik nie rusza, chwilkę to trwało. Rozdano
urządzenia z słuchawką i ruszamy korytarzami z soli których jest ok. 3 km i tu muszę przyznać się do gapiostwa, kupując bilety (cena 55 zł
osoba dorosła), nie wykupiliśmy znaczka aby można było fotografować, jednym
słowem GAPA ze mnie a nie potrafię tak na bezczelnego bo i tacy byli.
Trasa turystyczna, miała trwać ok. 3 godziny, było znacznie
krócej. Najpierw trzeba pokonać 380 schodów w dół aby zobaczyć wykute
w soli komory (warto założyć wygodne buty),
(zdjęcie - internet)
niesamowite podziemne jeziora,
(zdjęcie - internet)
solne rzeźby i to wszystko 135 metrów pod ziemią.
(zdjęcie - internet)
Na szlaku zwiedza się ponad 20 komór,
w tym najpiękniejszą Kaplicę św. Kingi. Kaplica zrobiła na mnie
największe wrażenie, przepiękna i nie do uwierzenia, że wszystko z soli, w tym
miejscu bardzo, bardzo żałowałam, że nie mogę zrobić zdjęcia.
(zdjęcie - internet)
(zdjęcie - internet)
(zdjęcie - internet)
Temperatura pod ziemią wynosi między 14o - 16o C.
(zdjęcie - moje, tu już można użyć aparatu)
Można zorganizować wesele lub inne przyjęcie, sala przepiękna, nie wiem jak z terminami i ceną? :))
(zdjęcie - moje, tu już można użyć aparatu)
Na koniec zwiedzania postanowiliśmy
zjeść obiad w podziemnej karczmie, a był to bryzol (? - bardzo dobry, choć muszę poszukać przepisu bo pierwszy raz spotkałam się z taką nazwą kotleta), ziemniaki, surówka z
buraczków i sałatka z soczewicą (bardzo dobra, muszę wypróbować kiedyś do obiadu - oczywiście pochwalę się przepisem).
Na powierzchnię wyjeżdża się windą, było trochę ciasno, upchani jak śledzie i po ciemku. Ale nie narzekałam bo chyba bym nie dała radę po tylu schodach wspiąć się na górę.
Oczywiście pamiątki, jak
z każdej podróży małej i dużej to:
- kubek
- magnes na lodówkę
Myślę, że jeszcze kiedyś
powtórzę tą wycieczkę ale już z aparatem w roli głównej.
Na pewno wiele z Was podziwiało już kopalnię soli a kto
nie był ten może kiedyś zajrzy w jej progi. Dla nas jest to kolejna kropka na mapie zaznaczona jako tu byliśmy. Prawda jest taka, że gdyby nie wizyty w szpitalu krakowskim
to do Wieliczki chyba bym nie dotarła, dalej byłaby w planach podrużniczych, tak więc należy szukać pozytywnej strony
życia we wszystkim :).
Pozdrawiam - Małgosia W.
Nie byłam, ale już widzę, że nie będę. Cena zabójcza jak dla mnie... trasa nie do przejścia - 3 godzin na nogach nie wytrzymam...
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że cena za wysoka, ale jak już się zdecydowaliśmy i dotarliśmy na miejsce to niech będzie ... w połowie trasy jest chwila na odsapnięcie, można kupić sobie np. kawę... Pozdrawiam
Usuń