MAMY WRZESIEŃ a mnie tu nie było od wielkanocy...
coś tam gotuję i piekę ale tylko w niedzielę bo w tygodniu nie mam czasu, a po pracy nie mam siły aby jeszcze coś tu napisać, nawet na podróże nie zabardzo mam czas, choć jedną udało nam się zrealizować ale planowaliśmy ją od marca, a była to podróż do Kanady.
Trzy tygodnie urlopu szybko zleciały i już wpadłam w rutynę pracy. Mam nadzieję, że tym razem uda mi się choć od czasu do czasu tu wrócić bo najwyższa pora to zmienić... bloga traktuję jako formę pamiętnika bo gdy oglądam i czytam starsze posty to tak się miło na serduchu robi.
...a tymczasem do napisania następnego posta... mam nadzieję, że zbiorę się w sobie i powrócę tu bardziej systematycznie.
Miłego dzionka - Małgosia W.
Podróż do Kanady to nie byle jaki wyjazd. Gratuluję i zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńWyczekiwany, planowany od 4 lat i bardzo, bardzo udany :)
UsuńDroga Małgosiu, dobrze, że znów jesteś! Naładowane akumulatory w tak długiej podróży na pewno zowocują powrotem do blogosfery. Ja tez niestety niesystematyczna się zrobiłam, cóż i tak pewnie być musi :) Pozdrawiam ciepło...
OdpowiedzUsuńPolu pozdrawiam bardzo serdecznie :) miło mi, że tu zaglądasz :). Akumulatory naładowane ale powrót do pracy na cały dzień szybko wyczerpuje, no cóż tak sobie wybrałam i tak być musi (chyba?). Cudowności przesyłam :)
Usuń